Braki kadrowe to nie jedyne wyzwanie z jakim zmagamy się w obszarze kadr medycznych. Jak zreformować kształcenie medyków: lekarzy, pielęgniarek i farmaceutów – zastanawiali się eksperci podczas debaty organizowanej przez redakcję "Pulsu Medycyny", która odbyła się 11 stycznia Pierwsza dyskusja poświęcona była zagadnieniom systemowym – potrzebom kadr medycznych. Wziął w niej udział prof. Jerzy Stojko, prorektor SUM ds. studiów i studentów. Jak zauważył rynek pracy z jednej stron potrzebuje kadr medycznych, ze szczególnym uwzględnieniem przyszłych pokoleń lekarzy, a z drugiej – bazy naukowo-dydaktycznej dla kształcenia tych kadr. Podkreślił, że uczelnie, które od dawna kształcą lekarzy nie są z gumy. – Liczba kandydatów, którą możemy przyjąć na uniwersytetach medycznych, to pewna skończona liczba – powiedział. Przyznał też, że młodzi ludzie nie garną się do dydaktyki, a kadra dydaktyczna, jak społeczeństwo, starzeje się.
– Bardzo istotne jest, by na kierunkach medycznych przyszłych adeptów rzeczywiście kształciły osoby, które reprezentują jednak pewien poziom dydaktyczny, wiedzę i które mogą zapewnić prawidłowy proces dydaktyczny – podkreślił. – Najistotniejszy jest efekt końcowy – aby absolwent, który opuszcza mury alma mater, był pełnowartościowym pracownikiem służby zdrowia – powiedział prof. Stojko.
Przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Sebastian Goncerz przypomniał, że NIK w sierpniu ub. r. przedstawiła raport o zasobach kadry medycznej w systemie ochrony zdrowia. Jak mówił, wskazała ona, że resort zdrowia zwiększał liczbę miejsc
na kierunkach lekarskich bez precyzyjnego celu, bez konkretnego określonego celu liczby lekarzy, do którego powinniśmy dążyć.
– To jest problem, który mamy stale – nie mamy oszacowanych realnych potrzeb – powiedział Goncerz.
Z drugiej strony, jak mówił, oszacowanie to nie jest proste. Jego zdaniem, oczywiście potrzebujemy w Polsce lekarzy, ale zależy to od lokalizacji, stopnia referencyjności szpitali czy od specjalizacji.– Niemniej uważam, że decyzje w tym zakresie powinny być podejmowane na podstawie maksymalnych danych i maksymalnie dokładnych analiz, jakie jesteśmy w stanie zebrać. To nie miało miejsca. Widzimy to w liczbach. W ciągu 2023 r. liczba studentów na I roku wzrosła o około 850 względem roku poprzedniego. Uczelnie nie są z gumy i liczba kadry dydaktycznej nie jest z gumy. Te dodatkowe 850 osób ktoś musi wykształcić – podkreślił. Dodał, że nie mamy w Polsce takich zasobów dydaktycznych. – I widać, że ktoś to zauważył, bo zostały zmienione standardy kształcenia na kierunku lekarskim, które aktualnie nie wymagają na kierunkach do V roku dokładnej liczebności grup, szczególnie klinicznych – zauważył.
Całość debaty:
Puls Medycyny - Jak spra...
Źródło: Puls Medycyny/PAP
Dane wysyłającego:
Agata Pustułka